Translate

Translate

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Zamek w Ojcowie



Zamek w Ojcowie położony jest na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego, w centrum Ojcowa, był zamkiem warownym wzniesionym przez Kazimierza Wielkiego w II połowie XIV wieku.
Tradycja głosi, że nazwa warowni, w swej pierwotnej formie brzmiąca Ociec, została nadana przez samego króla, na pamiątkę walki o tron krakowski jego ojca, Władysława Łokietka, który w okolicznych jaskiniach znajdował schronienie. Warownia istniała już w XII wieku, wtedy to właśnie wojewoda krakowski Skarbimir z rodu Awdańców dostał od Bolesława III Krzywoustego zamek po zwycięskiej walce pod Nakłem w roku 1109. Zamek, o którym wiemy, powstał z inspiracji Kazimierza Wielkiego w XIV wieku na skalnym, wysokim cyplu, wżerający się od zachodu w środkowy odcinek Doliny Prądnika.
Przez stulecia swojego istnienia Zamek przechodził z rąk do rąk, coraz bardziej popadając w ruinę i tracąc swój pierwotny blask. Do dziś zachowała się w nienagannym stanie wieża z bramą wjazdową, a także ośmioboczna wieża – dawny donżon, po trosze rozebrana od góry w obawie, że konstrukcja pod naporem masy może runąć. W salce nad bramą wjazdową mieści się Muzeum PTTK. Z ruin zamkowych można podziwiać piękno tutejszego krajobrazu, rozciągającej się Doliny Prądnika.
            Na równinnym dnie Doliny Prądnika, u stóp średniowiecznego zamku rozciąga się park zdrojowy, ustanowiony w latach osiemdziesiątych XIX wieku. Pamiątką po czasach, kiedy to Ojców pełnił funkcję kurortu leczniczo-uzdrowiskowego, są charakterystyczne drewniane budowle, które stanowią podwalinę architektury Ojcowa. Niedaleko parkingu widnieje murowany budynek zamierzchłego hotelu „ Pod Łokietkiem”, zbudowany  w 1860 roku, a w nim Muzeum im. Prof. Władysława Szafera Ojcowskiego Parku Narodowego. Muzeum dysponuje stałą wystawą oddaną historii i przyrodzie Doliny Prądnika. Muzeum jest otwarte w godzinach 9-16, z wyjątkiem poniedziałków, a w sezonie zimowym w godzinach 8-15 w dni robocze.
          Przeciwlegle do muzeum stoi hotel „Pod Kazimierzem” wybudowany około 1880 roku, z zachowaną  na południowej ścianie oryginalną nazwą w języku rosyjskim, pamiętającą okres władzy carskiej. Dziś mieści się tam poczta i bar. Willa „ Bazar Warszawski” to muzeum etnograficzne , w którym można ujrzeć wiele pamiątek z czasów powstania w 1863 roku.
            Najbardziej nietuzinkową budowlą Ojcowa jest nieduża kaplica Na Wodzie pw św. Józefa Robotnika. Kaplica ta to przykład drewnianego budownictwa stylowego, tzw. stylu szwajcarsko-ojcowskiego. Wzniesiono ją w 1901 roku na przekór zarządzeniu władzy carskiej, która zakazywała budowę obiektów sakralnych na „ziemi ojcowskiej”. Wobec tego kaplicę postawiono na słupach ponad Prądnikiem.
            Pomiędzy Ojcowem a drogą 773, odgałęziającą się ku Skale, widnieje ostaniec Skamieniały WędrowiecMłyn i Tartak Boronia, zbudowany w połowie XIX wieku. Jest to najstarsza tego rodzaju budowla w okolicach Krakowa. W osadzie Kapkazy ujrzeć można następny młyn - Młyn Mosura.
 wiele legend i opowieści, które dzisiaj dodatkowo podnoszą jego atrakcyjność w oczach turystów. Na Zamku w Ojcowie kręcono między innymi takie seriale jak "Janosik" z Markiem Perepeczko w roli głównej, oraz kilka scen "Zemsty" Romana Polańskiego. Zamek obrósł również w legendy, które przewodnicy jurajscy opowiadają zasłuchanym grupom:

O PUSTELNICY

Już będzie temu z lat pięćdziesiąt, kiedy ludzie zaczęli gadać, jakoby w Królewskiej Jaskini coś przemieszkiwało. Różni różnie mówili; jedni, że to złe licho, drudzy, że to dusza pokutująca, inni wreszcie, że złodzieje. Nareszcie dwoje dziatek rybaka, utrzymującego pstrągarnię, przybiegło do matki, opowiadając, że biegali po skałach i ujrzeli niedaleko jaskini prześliczną pannę. Zlękli się jej naprzód, lecz ona łagodnym głosem przywołała ich do siebie, wypytywała o matkę i ojca, słuchała ich pacierza i darowała po obrazku.
Dzieci, wróciwszy do matki, opowiedziały, co widziały, pokazały obrazki, a matka, spojrzawszy na nie, poznała wyobrażenie św. Salomei. „Wielki Boże”, krzyknęła, „a to pewnie wam sama św. Salomea się objawiła, boć pustelnia jej stad niedaleko”. I dalejże poczęła chodzić od kumy do kumy i wnet wieść się rozniosła, że św. Salomea, ona wielka Polski patronka, tu przyszła, zwiastując coś złego albo coś dobrego. Jedni wierzyli, drudzy nie wierzyli, znalazło się przecież dużo ciekawych, którzy się podkradali, aby to cudo zobaczyć. Nikt jednak tego nie mógł dokazać, gdyż pustelnica spostrzegłszy ciekawych, czym prędzej znikała za drzewami i skałami. Raz tylko udało się pewnemu pastuszkowi przyjrzeć jej dobrze, gdy bardzo wczesnego poranku zbierała jagody w lesie. Miała być słusznego wzrostu, przecudnej urody i jak śnieg biała.
Odtąd nikt jej już nie widział oprócz dzieci, nie tylko owego rybaka, ale i całego Ojcowa. Wynalazła dolinę dosyć obszerną między skałami, gdzie jej znikąd widać nie było, zasadziła sobie ogródek i tam dzieciom przychodzić kazała. Uczyła ich pacierza i katechizmu, a starszym dawała książki do czytania. Mówiła łagodnie i mile, napominała, aby były dobre, kochały Boga i szanowały rodziców. Prosiła je, aby starszym powiedziały, iżby jej nikt drogi nie zachodził, bo ona żadna święta, owszem grzesznica, nic nikomu uczynić nie może, gdyż sama nic nie ma, że jest bardzo nieszczęśliwą i pragnie, aby nikt o niej nie wiedział i aby tu umrzeć mogła spokojnie.
Gdy się potem dowiedziano, że to ani duch, ani żadna święta, lecz jeno jakieś nieszczęśliwe i pobożne paniątko, matki zaczęły przysyłać jej różne rzeczy do jedzenia, jak to: chleb, masło, ser, które zjadała z wielkim apetytem, gdyż dotąd żywiła się tylko jagodami i owocem leśnym.
Minęło lat kilka, gdyż i zimy przebywała tu nieboga; aliści przyszła wieść, że sam król Stanisław August Ojców zwiedzać będzie i że dla niego jaskinię oczyszczą i oświetlą. Skoro się o tym pustelnica od dziatek dowiedziała, usunęła się z tych stron i dłuższy czas o niej słychać nie było. Wróciła potem, ale blada i słaba; dzieci już do siebie nie wabia, mówić z niemi nie mogła, bo jej dech zapierało. Gdy nastały pierwsze mrozy, jeszcze bardziej zasłabła i przez kilka dni nikt jej nie widział. Zaczęto wiec szukać: szukały dzieci, szukali starsi, lecz nigdzie jej ani śladu. Posmutnieli więc wszyscy, bo ją w Ojcowie pokochali. Wkrótce potem wieść przychodzi z Krakowa, że do bram klasztoru PP. Bernardynek ktoś po północy słabuchno zadzwonił. Przebudziła się furtianka, lecz sądząc, że to sen, bramy nie otworzyła. Nazajutrz dopiero po otworzeniu furty znaleziono leżącą bez duszy młoda kobietę w szarym habicie: była to nasza biedna pustelnica.
PP. Bernardynki bardzo się zafrasowały. Dano znać do urzędu, przyszli różni panowie, ale nikt jej nie poznał. Przyjechali także do Ojcowa, przetrząśli wszystko i jaskinię i ogródek i jej książki, ale z tego wszystkiego nic wywnioskować nie mogli. Imię, nazwisko i pochodzenie jej dotąd nikomu nie wiadome. Chciała ona zapewne wyznać wszystko przed zakonnicami, lecz śmierć z zimna i niewygód zamknęła jej usta. Pochowano ją uczciwie, nie wiedząc kogo i do dziś dnia nikt nie wie, kto ona była. Mówią, że jedna tylko Pani z Pieskowej Skały ja znała, i że tam czasem chodziła pustelnica, lecz i ta umarła, nie powiedziawszy nic nikomu. Lud sobie gwarzył, że to musiała być jakaś księżniczka, a stare kobiety szeptały, że ją jakaś miłość nieszczęśliwa do pustelniczego życia przywiodła.

Jaskinia Łokietka

 

 Jak wiele innych jaskiń, grot, czy zamków owiana jest legendą, która głosi, że setki lat temu ukrywał się w niej Władysław Łokietek (król Polski) przed pościgiem Wacława II (króla czeskiego). Polskiemu królowi udało się zmylić wroga, gdyż ogromny pająk utkaną pajęczyną zasłonił otwór - wejście do jaskini.

ŚLADY
Na zamku Ojcowskim mieszkał król, który miał konie „wspacki” (odwrotnie) podkute. Gdy więc jechał do zamku pozostały ślady podków, jakoby z niego wyjeżdżał, gdy zaś wyjeżdżał, zdawało się, jakoby jakoby do niego podążał. I tak zawsze wrogów w niepewności zostawiał.

BECZKI
W czasie wojny szwedzkiej załoga zamku mało miała zapasów żywności. Powywracali więc beczki do góry dnami i posypali na wierzch kaszy. Gdy się Szwedzi do zamku dostali i beczki pełne zobaczyli, mówili do siebie: „Gdybyśmy tu siedem lat leżeli, to ich nie weźmiemy, bo oni tyle jeszcze jedzenia mają.” I odstąpili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz